wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 7



Z dedykacją dla Natalii. Dziękuję za każdą rozmowę, mała. Jej opowiadania: tutaj i tutaj



Dni mijały od tak, nie brałem w nich znaczącego udziału. Moja rola była okrojona do stosownego minimum. Na zewnątrz zrobiło się naprawdę przyjemnie. Słońce, choć czasami nachalne, przyprawiało mnie o uśmiech. Do okna mojej sypialni zaglądały drobne kwiaty zdobiące pobliską jabłonkę. Louis coraz częściej wychodził z domu. Eleanor nie dawała mu spokoju, a on nie wydawał się być tym faktem jakoś specjalnie skrzywdzony. Wiedziałem jednak, że mojej obecności łaknie o wiele mocniej. Dopóki posiadam ów wiedzę, czuję się spokojny. Włada mną przesadna pewność siebie, powinienem zapożyczyć skądś trochę skromności. Kolejny poranek, kolejna wiadomość. Nie musiałem już zerkać na wyświetlacz telefonu, by mieć pewność kto jest nadawcą. Natalia przesadnie się o mnie martwiła. Uważała, że dzieje się ze mną coś niepokojącego. Mimo wszystko ująłem telefon w dłoń, by odczytać sms'a. Zdziwił mnie fakt, że pochodzi od numeru którego nie miałem w swoich kontaktach. Małym zaskoczeniem okazała się prośba o spotkanie wysunięta przez Biankę. To odrobinę frustrujące, że mój numer telefonu wędruje między nimi z taką łatwością. Brakuje mi jeszcze zainteresowanie ze strony El, ale na to liczyć nie powinienem, bo to Boo bear zagarnął sobie całą jej uwagę. Nie, żeby jakoś specjalnie zależało mi na jej względach. Wystukałem zgrabną wiadomość z uprzejmą odmową. Nie mam ochoty na poznawanie bliżej kogokolwiek, skoro mój najlepszy przyjaciel jest dla mnie zagadką. Może.. nie on sam, a raczej to co do niego czuję? Jestem zupełnie zagubiony. Gdybym tylko mógł wyrzucić go na chwilę ze swoich myśli, zrobiłbym to bez zastanowienia. Zszedłem do salonu mając nadzieję, że spędzę przedpołudnie sam. Ułożyłem się na sofie. Już po chwili miejsce obok mnie zajął Niall z wielkim pudełkiem lodów czekoladowych. Ujął w dłoń pilota i począł przeskakiwać po wszystkich kanałach.
- Oglądałem to. - syknąłem z udawaną złością, na co blondyn wzruszył tylko ramionami. Jest taki słodki, gdy jedzenie pochłania całą jego niepodzielną uwagę. Oparł łokieć o moje kolano, obserwując jakiś kretyński serial. Mam wrażenie, że to co ogląda nie ma w tej chwili większego znaczenia, ważne żeby patrzył na cokolwiek. Mimowolnie uśmiechnąłem się do swoich myśli. Z uroczego amoku zarówno mnie jak i blondyna, wyrwał dźwięk otwieranych w przedpokoju drzwi. Nie zwróciłbym na to przesadnej uwagi, gdyby głosom naszych chłopaków nie wtórowały jakieś nieco bardziej kobiece. Podniosłem się powoli i wyjrzałem zza oparcia kanapy. Niall zamknął pudełko z deserem jak gdyby w obawie, że ktoś mu je zaraz zabierze. Spojrzenia moje i Louis'a odnalazły się bardzo szybko.
- Mamy masęęę słodkości i całkiem śliczne towarzystwo. - Tomlinson zerknął na Eleanor i leciutko szturchnął ją w bok, na co ona uśmiechnęła się czarująco, ukrywając zakłopotanie. Wyglądała niesamowicie w tej karmelowej sukience. Już po chwili obok stanął Zayn z blondynką, której twarz pamiętam jak przez mgłę. Czy to źle, że najintensywniejszy związanym z Bianką wspomnieniem jest smak jej ust? Jako że miałem na sobie tylko bieliznę i zwiewny podkoszulek ( co mnie osobiście nie przeszkadzało, ale dla naszych gości mogło być krępujące ), skierowałem swe kroki do pokoju by założyć coś.. odpowiedniejszego. Gdy wróciłem, całe towarzystwo siedziało już wygodnie w salonie. Lou znosił napoje, a Niall walczył z opakowaniem orzeszków.
- Może zapukaj? - rzuciłem żartobliwie, a oburzenie Horan'a przyprawiło dziewczyny o śmiech. Uwielbiam się z nim droczyć, szczególnie w kwestiach żywieniowych.
- Nie wymądrzaj się, Styles. - szepnął, gdy zająłem wolne miejsce tuż obok niego. To zabawne, że odmówiłem Biance spotkania, a teraz ona siedzi tutaj ze mną jak gdyby nigdy nic. Nie pamiętam już nawet jaką skrzętną wymówkę jej przedstawiłem. Ironia losu. Zayn siedzący przy moim drugim boku objął mnie ramieniem. Poczułem się bezpieczniej, nie wiedzieć czemu. Zauważyłem na stole red bull'a. Ach ten Louis, doskonale wie czego potrzeba mi w danej chwili. Sięgnąłem po puszkę i bez zbędnego zastanowienia uraczyłem podniebienie ulubionym napojem. Tommo zajął miejsce między dziewczętami na kanapie na przeciwko. Wciąż jednak nie spuszczał ze mnie podejrzliwego spojrzenia. Czyżby próbował wzbudzić we mnie zazdrość? Jego wzrok przenikał mnie na wskroś. Czułem jak dotyka nim każdą część mojego ciała.
- Gdzie Natalia? - spytał blondyn, upychając w policzkach garść orzeszków. Poklepałem go lekko po plecach, o mało co się nie udławił.
- Uznała, że Harry nie chce jej widzieć. - wyraz twarzy Bianki przyprawił mnie o złość. Intonacja jej głosu podczas wypowiadania słów które wskazywały całą winę na mnie, dopełniła całość. Eleanor tylko spojrzała na nią pogardliwie.
- On ostatnio nie chce widywać nikogo. - dodał siedzący obok mnie brunet, a ja zerknąłem na niego z pytającą miną. A więc nie mam prawa do kilku dni pozbawionych jakiejkolwiek ludzkiej ingerencji? Samotność jest karalna? Wszystkie oczy były zwrócone na mnie, a ja poczułem się jak wariat.
- Macie rację. Nie mam pojęcia dlaczego tu z wami siedzę. - podniosłem się, zrzucając uprzednio z ramienia ciepłą dłoń Zayn'a. Wdrapałem się po schodach i wszedłem do pierwszej z brzegu sypialni. Nie miałem ochoty wdychać swojego powietrza. O wiele bardziej pragnąłem zaciągnąć się zapachem Lou, którym dysponowała chociażby granatowa pościel zdobiąca jego łóżko. Usiadłem na brzegu i westchnąłem przeciągle. Nie pozwolę by mnie oceniali. Nie znają moich myśli, obaw, lęków. Nie wiedzą co w sobie duszę, co staram się stłamsić. Walczę usilnie z samym sobą. Staram się by wszystko było bardziej rzeczywiste, bardziej moje. Naszła mnie myśl, że powinienem zamieszkać sam. Wtedy wszystko będzie łatwiejsze. Nie będę go widywał, nie będę czuł jego perfum, nie będę budził się u jego boku. To rozsądne rozwiązanie, ale chyba nie jestem masochistą. Nie wytrzymałbym bez niego nawet dnia trwając w myśli, że robię to z własnego wyboru. Byłoby inaczej, gdyby to on zechciał odejść. Gdyby to on chciał zakończyć tę dziwaczną więź, która łączy nas tak ściśle. Nie znajduję odpowiednich słów by wyrazić co czuję, gdy jest obok. To jakby.. kochać go bez względu na to, że też jest mężczyzną. Pragnąć jego dotyku, chłonąć jego słowa z nieopisaną łatwością, zgłębiać myśli, kraść pocałunki.. nie zważając na to, że nigdy nie nazwałbym siebie gejem. Przyjaźń to nie to, czego oczekuje. Chcę mieć go tylko dla siebie. Wplotłem palce w swoje gęste włosy i opornie przesunąłem nimi po twarzy. Co się ze mną dzieje? Nigdy nie czułem czegoś tak intensywnego. Poza tym, niektóre słowa po prostu do mnie nie trafiają, niektóre sytuacje mimowolnie omijam. To początek jakichś zaburzeń emocjonalnych? Dłonie zaczęły mi drżeć, a do oczu napłynęły łzy. Nigdy nienawidziłem nikogo tak bardzo, jak siebie w tej chwili. Drzwi do sypialni Louis'a uchyliły się delikatnie i już po chwili wysunął się zza nich zgrabny nos i skrawek brązowej grzywki. Dlaczego on zawsze musi byś świadkiem tych wszystkich niekorzystnych stanów, które mną szargają? Zamknął za sobą drzwi i usiadł obok.
- Co się dzieje? - spytał półszeptem i ostrożnie wtulił mnie w bok swojego ciała. Zadrżałem automatycznie i zacisnąłem powieki. Powoli wyswobodziłem się z jego objęć i uniosłem spojrzenie na jego twarz. Jego dolna warga subtelnie drżała.
- Nie dotykaj mnie. - głos żałośnie mi się załamał. Dostrzegłem w tęczówkach Lou ogromny ból. Nie potrafiłem odnaleźć słów za pomocą których mógłbym mu nakreślić moje przemyślenia. Podniosłem się więc i chwiejnym nieco krokiem podszedłem do drzwi. On jednak podbiegł, chwycił mnie za ramiona i przyparł do ściany. Czułem jak moje ciało wolno popada w bezsilność.
- Będę to robił kiedy zechcę, Curly. - jego słowa nie były stanowcze. Emanowały niewyobrażalnym ciepłem. Poczułem jak uginają się pode mną kolana. Nikt nigdy nie władał moim ciałem i umysłem z tak wielką łatwością. Zazwyczaj to ja dominowałem. Teraz było zupełnie inaczej. Czułem, że jeśli teraz odejdzie.. po prostu przestanę oddychać. - Nie potrafię już tak dłużej. - dodał po chwili i uśmiechnął się, kręcąc przy tym głową na boki. Mieszał mi w głowie, niczego nie rozumiałem. - Każda związana z Tobą drobnostka, wszystko czym dysponujesz, każdy, maleńki nawet aspekt.. przyciąga mnie do Ciebie. Sposób, w jaki przeczesujesz włosy palcami i kiedy tykasz koniuszkiem języka górną wargę. Nie potrafię się opanować. Nie przyszedłem tu by prawić Ci morały odnośnie kontaktów międzyludzkich. Miałem nadzieję na..
- Zamknij się, Tomlinson. - jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Znałem jedynie ich sens; pragnął mnie. Otuliłem jego twarz dłońmi i dość stanowczym ruchem przysunąłem ją do siebie. - Po prostu się zamknij. - złączyłem nasze wargi w odrobinę niezgrabnym pocałunku. Poczułem jak jego dłonie mocno zaciskając się na moich ramionach. Wszystko działo się szybko. Zakręciło mi się w głowie. Przez chwile byłem pewien, ze nie pozwoli mi odetchnąć. Odnalazł dłonią mały klucz tuż pod klamką w drzwiach i przekręcił do delikatnie. To jakieś szaleństwo.

7 komentarzy:

  1. świetny, Larry :D
    śmiało mogę powiedzieć że jest to jedno z lepszych opowiadań :D
    czekam na kolejny z niecierpliowścią i zapraszam do mnie http://he-takes-your-hand.blogspot.com/
    pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. podziwiam cię dziewczyno ! świetne opowiadanie *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu, ten rozdział jest świetny *-*
    cudownie piszesz, uwielbiam Twój styl i w ogóle :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże boskie ! Nie moge no jesteś genialna ! Kocham tego bloga ! Dawaj szybko następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu ! Ubóstwiam twoje opowiadanie !
    Czemu taki krótki rozdział ? ;c
    No dobra, nie będę marudzić ;3

    ~ Noelle x

    OdpowiedzUsuń
  6. O Jezu Święty, na końcu się poryczałam. :')
    Tęsknię, Misiek :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje kochanie! < 3 Dziękuję bardzo za dedykacje, ah! ; *
    Rozdział, bardzo bardzoo bardzooo mi się podoba. *__* I z niecierpliwością czekam na następny. ; ) Cudowna akcja z Larry`m. ; *

    OdpowiedzUsuń